Niech mnie ktoś uszczypnie bo nie wierzę ! To niesamowite! Swoje 24 urodziny zapamiętam na zawsze. Była 7.24, gdy otrzymałam telefon od Kasi Oleś, że Karolina rodzi i bym do niej już jechała. Nigdy tak szybko nie wyszykowałam się do wyjścia, szybkie odświeżenie, suche 2 kromki zjedzone na szybko przed komputerem, gdy jeszcze sprawdzałam trasę dojazdu. I już byłam w drodze. 8 rano to godziny szczytu, gdzie nie pojechałam tam korek, byłam tym poirytowana. Ale na szczęście 8.30 już zadzwoniłam do drzwi Karoliny. Otworzyła mi Ilonka Czok. Karolina była w pokoju swojej córki leżała na materacu pojękując. Rolety w pokoju były zasłonięte, było ciemno. Wraz z Ilonką poszłam do salonu, tam powiedziała mi, że jest pełne rozwarcie, ale główka jeszcze nie zeszła, a pęcherz płodowy jest zachowany. Karolina zmieniała pozycje raz była w kucki, później chodziła po domu, ale za każdym razem gdy rozpoczynał się skurcz wracała do pokoju, do swojego azylu. W pewnym momencie  Ilonka powiedziała Karolinie by na chwilkę położyła się, by główka mogła zejść. Wytrzymała kilka skurczów i już z powrotem kucała. Rozłożyłyśmy wokół materaca folię, by nie zalało parkietu, gdy pęknie pęcherz. W czasie skurczów, gdy Karolina kucała masowałam jej krzyże, jednak przy 3 skurczu powiedziała, że nie chce już, przeszkadzało jej to. Odsunęłam się na bok i obserwowałam dalej. O 9.00 pęcherz płodowy pękł, wody były czyste. Skurcze pojawiały się rzadziej. Ilonka angażowała mnie do słuchania tętna i innych mniejszych prac pomocniczych. Czekałyśmy jeszcze na Kasię Oleś, która przez godziny szczytu i remonty miała problem z dojazdem. Tuż po 9 pojawiła się Kasia, Karolina w tym czasie chodziła po domu, na skurczach przystawała opierała się o meble i kręciła biodrami. Później wróciła do swojego pokoju, bo skurcze nabrały ponownie siły. Karolina przyjęła pozycję kolankowo-łokciową, następnie ponownie przyjęła półsiedzącą. Ilonka zbadała Karolinę i poinformowała nas, że główka obniżyła się w kanale rodnym. Słuchałyśmy tętna i przygotowywałyśmy się do porodu. Ilonka chroniła krocze w czasie porodu, gdy główka pojawiła się, zabrała ręce i pozwoliła dziecku rodzić się dalej. Barki urodziły nam się poprzecznie. O 9.43 na świat przyszedł Maciej. Siedziałam cała  zaskoczona, oniemiała. Kasia powiedziała, że mam prezent na urodziny. A ja wtedy się popłakałam. Byłam taka wzruszona, patrzyłam na Karolinę, która tuliła swojego synka i nie mogłam się otrząsnąć z wrażenia. Po 15 minutach, gdy pępowina przestała tętnić Kasia powiedziała bym przecięła pępowinę. To było dla mnie wielkie przeżycie,  Kasia i Ilonka śmiały się ze mnie, że trzęsą się mi ręce jak ojcu J Fakt mimo, że nie robiłam tego pierwszy raz to cała się trzęsłam. Później pobrałam próbkę z uszu Maciusia do wymazu na posiew oraz pobrałam krew z pępowiny.  Następnie urodziło się łożysko, rozłożyłam je i wspólnie obejrzeliśmy czy jest kompletne. Następnie Ilonka wzięła się za szycie, ponieważ Karolina miała małe pęknięcie. A ja dalej z niedowierzaniem siedziałam i patrzyłam. Po szyciu Karolina poszła pod prysznic, a w tym czasie ja trzymałam jej synka na rękach. Po prysznicu Karolina położyła się na materacu i kontynuowała karmienie malca. Później Kasia zważyła Maćka i ubrała. W czasie, gdy Karolina leżała i karmiła synka, my uzupełniałyśmy dokumentację. My a jakże ! Ja wypełniłam zgłoszenia urodzenia dziecka i partogram. To angażowanie mnie była dla mnie bardzo miłe. Po 12 Karolina ponownie poszła do łazienki przebrać się na przybycie męża z córką Lenką. Tuż przed 13 Kasia z Ilonką pojechały a ja poczekałam do przybycia Piotra z Lenką. Karolina wyszła po córkę, a ja trzymałam Maćka. Weszła do domu z Lenką na rękach i podeszła do mnie i Maćka by przedstawić go siostrze. Piotr wziął ode mnie synka i Lenka chętniej przyglądała się dzidziusiowi. A ja pojechałam zawieść pobrane próbki do badania do laboratorium, gdzie Piotr pracuje. Później na chwilę jeszcze wróciłam by pogratulować i pojechałam do domu. Jechałam samochodem i nie wierzyłam, że to prawda…

Jak mogłabym nie odbierać tego wszystkiego jak przeznaczenie! Dokładnie z moje urodziny ! To było nieprawdopodobne.

W czwartek i piątek byłam na  wizytach patronażowych. Raz z Ilonką a raz z Kasią. Obejrzałyśmy Maćka, zważyłyśmy go.  Ja wciąż w to nie wierzyłam i dalej nie mogę ogarnąć tego szczęścia !

Weronika 

UWAGA! Ta strona używa plików cookies. Brak zmiany ustawień przeglądarki oznacza zgodę na ich użycie. Więcej...